poniedziałek, 29 grudnia 2014

Marzenie o ażurowej chuście

Rok temu planowałam zrobienie pierwszego entrelaka. Od tej chwili w internecie i w różnych publikacjach widziałam wiele pięknych prac, które teraz zaprzątają moją wyobraźnię. Trzy druciane marzenia już spełniłam. Teraz pora na następne wyzwanie. Będzie to kolejna praca z Intensywnie Kreatywną. Cóż z tego, że nimfa jeszcze nie skończona. Trzeba mieć plany, bo inaczej człowiek nie ma okazji dokonywania wyborów ;). Będzie upragniona ażurowa chusta, być może będzie to wstęp do zrobienia czegoś z estońskich wzorów. Kolory na zdjęciu trochę przekłamane. Ten górny kolor jest turkusowy, a dolny to żółty trochę fluorescencyjny przełamany nutą zieleni. Który wybrać? Jutro muszę dokupić koraliki, bo te posiadane są za małe i nie do końca takie, jak bym chciała. Wydaje mi się, że tu najlepiej będą wyglądać przeźroczyste z nutą koloru w środku, dające złudzenie kropel rosy, a może tzw. silver lined? Hmm nigdy nie wrabiałam koralików. To będzie pierwsze tego typu doświadczenie. W pudełku mam jeszcze jedną zaczętą pracę, ale podjęłam decyzję, że zostanie spruta i rozpoczęta z innej włóczki, ale chwilowo straciłam do niej serce. Teraz zabiorę się za chustę Aeolian! Trzymajcie za mnie kciuki. Jest jeszcze jedna opcja kolorystyczna niewidoczna na zdjęciu: fuksja. Cóż jutro muszę podjąć decyzję.

sobota, 27 grudnia 2014

Chusta w technice entrelac

Jeszcze w listopadzie udało mi się skończyć entrelakową chustę, ale była przeznaczona na prezent gwiazdkowy, więc wolałam jej publicznie nie pokazywać. Od trzech dni jest już u właścicielki i mogę ją w końcu opisać. 
Ponad 70% tej chusty powstało w podróży, więc nazwałam ją chustą podróżną. Jest bardzo Ciepła.
Od takiej entrelakowej chusty zaczęła się moja przygoda z drutami. Rok temu na festiwalu w Bobowej moja koleżanka Sylwia dziergała swoją chustę i nie mogłam oczu oderwać od kolorowych kwadratów. Po powrocie do domu zaczęłam penetrować sklepy włóczkowe i internet w poszukiwaniu instruktażu. Tak trafiłam na blog Intensywnie Kreatywnej i jej  filmiki. Pierwszą rzeczą zrobioną w tej technice był szal, a teraz przyszła pora na chustę i to pewnie nie ostatnią.

Przekonałam się, że są dwie techniki robienia takiej chusty, albo zaczyna się od jednego kwadratu, albo od trójkątów ustalających jednocześnie docelową szerokość chusty i robi się rzędy z malejącą liczbą kwadratów, aż do ostatniego. Największym wyzwaniem  okazało się obrobienie tej chusty dookoła jednym cięgiem. Na szczęście mam parę długich żyłek do łączenia. 
Grudzień upłynął mi na przygotowaniach świątecznych, których słodkie aspekty można zobaczyć we wcześniejszych postach, Pora teraz znów sięgnąć po niedokończone robótki i zafundować sobie chwilę relaksu.
Wszystkim robótkującym życzę wielu pomysłów twórczych w nadchodzącym 2015 roku i czasu na ich realizację.
Ja na przyszły rok mam już parę pomysłów, ale u mnie to największy problem jest z czasem. Mam nadzieję, że po kilku latach przerwy uda mi się wrócić do haftu krzyżykowego i to w kontekście własnych projektów. Jeden już mam w głowie, muszę tylko przelać na papier. Zastanawiam się, czy nie przyjąć założenia, że w każdym roku zrobię przynajmniej dwie prace w każdej z lubianych przeze mnie technik. To przynajmniej zapewniłoby jakąś różnorodność.
Chusta została wykonana z włóczki Drops Delight kolor nr 17, 75% wełny superwash, 25% poliamid 350 m/100g, zużycie 3,8 motków po 50 g = ok. 700 m. 

czwartek, 25 grudnia 2014

Chatka z piernika

W wieczór 23 grudnia udało mi się udekorować przynajmniej część upieczonych wcześniej pierniczków i dwa domki upieczone wg szablonu który możecie znaleźć tutaj. Odkąd leżały sobie upieczone zastanawiałam się, jak to będzie z ich sklejeniem, ale okazało się, że jest to wykonalne, a domki nie rozpadają się. W tym po lewej stronie w oknach są nawet szybki.  
Przed tymi świętami naoglądałam się sporo przepięknie ozdobionych pierniczków, ale niestety, jak ktoś robi to po raz pierwszy nie jest to takie proste. Może w przyszłym roku pójdzie mi nieco lepiej, choć w zasadzie nie powinnam narzekać, bo zostały one obrysowane równą cienką kreską. Koniec pieczenia ciast na ten rok i pora wziąć się za odłożone na trzy tygodnie niteczki i zrelaksować się z drutami w ręku.

niedziela, 21 grudnia 2014

Choinki ubrane

Przynajmniej choinki z piernika mam już gotowe. Upieczone kilka dni temu czekały pod ściereczką na trochę wolnego czasu. Wykonczyłam je na bogato, tzn. nie tylko skleiłam lukrem, ale wcześniej pomalowałam czekoladą, ponaklejałam kolorowe gwiazdki, a na koniec powiesiłam jeszcze lukrowe łańcuchy. 
To moja pierwsza w życiu zabawa z lukrem białkowym, ale mam nadzieję, że za drugim razem będzie latwiej ;) 
W kuchni czekają jeszcze na wykończenie dwa domki i puszka pierniczków. A do świąt zostały jeszcze dwa dni robocze, bo na czas w Wigilię, to nie ma za bardzo co liczyć.

sobota, 20 grudnia 2014

Zamarzyła mi się gładka firanka

W ferworze świątecznych przygotowań zamarzyły mi się gładkie firanki do pokoju dziennego, ewentualnie z jakimś niewielkim szlaczkiem na dole. No i jeszcze  jedno, nie mogły być zbyt gęste. To co jest obecnie dostępne w sprzedaży, to najczęściej woale i organza, te pierwsze do rzadkich nie należą. Po dość długich poszukiwaniach udało mi się w końcu kupić gładką dzianą firankę. Taką w krateczkę, jakie kiedyś były dość powszechne wzorzyste. Trzeba było tylko znaleźć delikatną gipiurę i to też się udało. Dzisiaj zabrałam się do szycia i oto są, wiszą w oknach i cieszą moje oczy. Teraz można już skoncentrować się na kulinariach i robótek ręcznych przed świętami już raczej nie będzie.

czwartek, 11 grudnia 2014

Piernikowy wieczór

Grudzień przyspiesza. Za dwa tygodnie będą święta i wiadomo, wszystkiego na raz nie da się zrobić. Moje pachnące pierniczki czekają na dekorację. Jak będą gotowe i udekorowane pochwalę się, oczywiście jak będzie czym. Marzą mi się jeszcze piernikowe choinki przestrzenne, ale to pewnie będzie zajęcie na jeden z kolejnych wieczorów. Tymczasem niteczki czekają na spokojniejszy czas.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

W pachnącej atmosferze przygotowań świątecznych ...

W pachnącej atmosferze przygotowań świątecznych jest raczej kiepski klimat na robótki ręczne z użyciem niteczek. Dzisiaj w końcu udało mi się zarobić ciasto na pierniczki. Przez ostatnie dni wszystko mnie od tego odciągało...
Pewnie już niedługo będę mogła pochwalić się moimi cukierniczymi wyrobami. 
Tymczasem rozgrzebałam parę prac i tak sobie powoli dziergam. Jedną z nich jest chusta - szal Nymphaidea. Urzekł mnie związek tego wzoru z motylami, których żebrowane skrzydełka też są często cieniowane. Tym razem zdecydowałam się pójść w odcienie turkusu i niebieskiego, a to pewnie za sprawą prezentu urodzinowego, który właśnie dynda sobie w moich uszach. Z robótek rozgrzebanych jest jeszcze serwetka szydełkowa, którą mam na etapie połowicznego okrążenia, ale do połowy serwetki muszę jeszcze trochę porobić - wiadomo okrążenia są coraz dłuższe.W tym roku jakoś już udziela mi się nastrój świątecznych przygotowań, a to pewnie dlatego, że nigdzie w najbliższym czasie nie wyjeżdżam i mogę w spokoju sobie wszystko zaplanować. 
Grudzień nie będzie chyba dla mnie dobrym miesiącem robótkowym, ale podsumowując ten rok, jak na mnie naprawdę nie jest źle, zwłaszcza że po latach odkryłam na nowo radość drutowania.