niedziela, 28 sierpnia 2016

273 kawałki, czyli wierzch do "Ogrodu różanego"

W poprzednim poście wspominałam Wam, że intensywnie pracuję nad "Ogrodem różanym". Wszystkie bloki były już zszyte i pozostało tylko obszycie.
W piątek odkryłam w internecie konkurs, który zdecydowanie przyspieszył skończenie obszycia, które wczoraj było już gotowe. 
Teraz zostało tylko zrobienie "kanapki" i wypikowanie całości. Intensywnie myślę nad projektem pikowania.
W projekcie zostały wykorzystane tkaniny z kolekcji Slipper Roses zaprojektowane przez Tanyę Whelan. Sam projekt oparł się na wykorzystaniu raportu tkaniny w duże róże, który stanowi podstawę dwunastu bloczków. Wykorzystałam pełny raport, czyli taki nierównoboczny sześciokąt. Róże występowały w dwóch wariantach i tak też zostały rozmieszczone: w rzędach parzystych jeden wariant, a w rzędach nieparzystych inny.
Miałam problem z doborem tkanin jednobarwnych, bo na ekranie komputera wyświetla się trochę co innego, niż potem widzimy w realu, ale w końcu udało się. Spód patchworku będzie z takiej samej zieleni, jak obszycia boków. Wymiary tego, co widać na zdjęciu:
197x156 cm.

niedziela, 21 sierpnia 2016

Malarska zabawa

Prace uczestniczek kursu


Ostatnio jakoś nie jest mi po drodze z systematycznym pisaniem postów. Nie znaczy to, że nic u mnie się nie dzieje. Właśnie dzieje się chyba zbyt dużo, ale niekoniecznie robótkowego. W połowie lipca byłam na kursie farbowania tkanin w Szkole Patchworku Anny Sławińskiej, który prowadziła Marzena Krzewicka. Wcześniej nigdy samodzielnie niczego nie farbowałam, więc wszystko, co widziałam było dla mnie nowe i odkrywcze. Na moich oczach powstało wiele ciekawych kuponów farbowanych tkanin, bo każda z uczestniczek miała możliwość zrobienia ich w kilku różnych technikach.

Niesamowite było dla mnie farbowanie przy pomocy kostek lodu. Efekt mojej pracy mogłam zobaczyć dopiero w domu, Podobnie, jak efekt poniższej spirali. Trzeba będzie przećwiczyć tą technikę farbowania, raz, żeby poeksperymentować, a dwa dojść do wprawy i zapanować nad warsztatem. 



Teraz kombinuję, jak takie farbowane kawałki można wykorzystać. Nie są zbyt duże. Ta spirala zostanie chyba wyeksponowana na torebce.

Ten kupon być może stanie się punktem centralnym jakiegoś quiltu, albo uszyję z niego coś niewielkiego z ciekawym pikowaniem?



Tego cosia przeznaczę chyba na jakieś małe elementy?


O tym ktoś powiedział, że wygląda jak szmata do podłogi. W sumie trudno się nie zgodzić, ale myślę, że może być ciekawym tłem do obrazka w technice koronki klockowej.

I na koniec farbowanie słońcem. Ciekawe efekty uzyskiwane z użyciem różnych szablonów, W ten sposób można tworzyć gotowe bloczki.

Wiedza na temat farbowania tkanin być może przyda mi się również przy farbowaniu nici. 
Do tego zajęcia dobrze jest mieć przestrzeń, którą można zachlapać i zabrudzić nie przejmując się konsekwencjami. Mowa tu o kawałku trawnika.












Gdy tak kompletnie nie miałam czasu na pisanie, w czasie jednego z moich wojaży trafiłam do patchworkowego raju. Sklepik patchworkowy w Azji, gdzie można kupić tkaniny i akcesoria praktycznie z całego świata, w tym sporo tkanin z Japonii, a ceny, ... no cóż, ceny często kosmiczne, ale popatrzeć i pomacać można. Jeżeli ma się jakiś ważny projekt, to można coś do tego projektu kupić, ale generalnie jest drożej niż u nas o 50-70%.
W Polsce nigdy nie byłam w takim sklepie, bo blisko mnie po prostu takiego nie ma.













Dzisiejsza deszczowa niedziela zmusiła mnie do pozostania w domu, stąd też postanowiłam nadrobić zaległości blogowe. Generalnie staram się nie siedzieć zbyt wiele przy robótkach, bo i tak wystarczy, że mam siedzącą pracę. Ale jak tu nie siedzieć, skoro w głowie mnóstwo pomysłów i ciągnie mnie do wielu technik. Poszczególne techniki wkradają się do mojej duszy falami, a potem jak to fale odpływają, aby wraz z inną falą przyszła ochota na coś odmiennego. Widzieliście we wpisach na blogu bardzo różne rzeczy, łącznie z wyplataniem koszyków i myślę, że każda z tych technik ma tu szansę zagościć ponownie.




Ostatnio padło na patchwork i maszyna do szycia jest stałą towarzyszką moich wieczorów. Nawet jej nie składam, dobrze, że mam takie miejsce gdzie miesiącami stoi i nie przeszkadza. Aktualnie pracuję nad moim różanym ogrodem, o którym wspominałam już wcześniej, ale na razie nic nowego oprócz śmietnika w pracowni nie pokażę. Przy tych pracach tak się rozpędziłam, że będą dwa różane ogrody. Jeden wyrazisty i jeden bardziej stonowany. Będą różnej wielkości i otrzymają różne wypełnienia. Nigdy nie szyłam, ani nie pikowałam tak wielkich prac, więc trzymajcie za mnie kciuki.