Jeszcze w październiku uszyłam kocyk dla nowego członka rodziny. Przygotowania do szycia tego kocyka rozpoczęły się jeszcze latem, kiedy to wraz z przyszłą mamą siedząc w ogrodzie pod lipą przeglądałyśmy tkaniny dziecięce w znanych nam krajowych sklepach internetowych. Nie powiem, ile tkanin z motywami dziecięcymi przejrzałam, ale padło na taką. Radosna i zdecydowanie chłopięca. Spód kocyka miał powstać z polaru minky.
Potrzebne materiały zostały zakupione, a ja wcale nie spieszyłam się z szyciem, bo i po co?
Przyszło mi do głowy, że do kocyka warto wszyć zamek. Wszak nowy człowiek miał się pojawić na świecie zaawansowaną jesienią i dodatkowe wypełnienie kocyka wydało mi się pomysłem nie od rzeczy.
Z zasady lubiąc wynajdować sobie dodatkową robotę, oprócz zamka kocyk został również wyposażony w wypustkę. Obecnie w pierwszej z brzegu pasmanterii wcale nie jest łatwo kupić wypustkę w odpowiednim kolorze.
W dniu, w którym młody człowiek skończył jeden dzień postanowiłam wyposażyć kocyk w dodatkowe wypełnienie i jeszcze tego dnia tak wyekwipowana udałam się do szpitala na poznanie nowego członka rodziny. Zawinięty w ocieplony kocyk mój krewniak bezpiecznie wrócił do domu. Dzisiaj skończył dziesięć dni.