poniedziałek, 26 grudnia 2016

Kartki z życzeniami wesołych świąt

Grudzień tego roku spędziłam w sumie robótkowo, ale na razie nie będę się niczym chwalić. Myślę jednak, że lada moment zaprezentuję swoją najnowszą i na dodatek świąteczną pracę, ale na razie cicho, sza ...
Przed  świętami przyszło do mnie dziesięć kartek świątecznych. Pewnie, że w przyszłym tygodniu dostanę jeszcze kilka. Wśród tych, które dostałam dwie są godne odnotowanie na tym blogu. Obie to idealne kartki dla miłośniczek i miłośników robótek ręcznych. Na jednej ozdoby świąteczne ubrane są w kubraczki z dzianiny, a na drugiej w koronkowe sukienki. Za wszystkie bardzo dziękuję. Jestem tradycjonalistką i jakoś sms-owe życzenia do mnie nie przemawiają. 

Na te święta, które właśnie się kończą w moim domu nie przybyło nowych dekoracji mojego autorstwa, ale powyciągałam te zrobione rok temu, dawniej i jeszcze dawniej i zrobiło się bardzo klimatycznie. Obiecywałam sobie nowe gwiazdki frywolitkowe, ale cóż, z czółenkiem mi ostatnio nie po drodze i muszą trochę poczekać. 
Koniec roku to czas podsumowań i snucia planów.  Od strony robótkowej podsumowań robić nie będę. Wystarczy, że przejrzę blog i spojrzę na półkę z pracami niedokończonymi, a będzie pełny obraz sytuacji. A plany trzeba snuć, bo bez tego nie idzie się do przodu. W ramach tych planów zapisałam się wstępnie na dwa nowe kursy patchworkowe. Teraz czekam na nie z niecierpliwością, ale to jeszcze ponad dwa miesiące.


Wszystkim moim czytelnikom życzę, aby kolejny 2017 rok sprzyjał realizacji planów twórczych i przyniósł Wam same dobre dni.

środa, 7 grudnia 2016

Grudniowa Begonia


Skończona już kilka tygodni temu, o czym nawet w którymś poście pisałam, druga zrobiona przeze mnie chusta o nazwie Begonia Swirl (klik) doczekała się prania i blokowania.

Bardzo zależało mi na wpleceniu koralików. Do gustu przypadły mi koraliku w lekko opalizującym kolorze. Ich fioletowe refleksy lekko odcinają się od zieleni chusty. Te jedenaście rzędów, w których w każdym wplatałam ponad dziewięćdziesiąt koralików było najbardziej mordercze. Iście kopciuszkowa robota, ale efekt wynagradza ten trud. Chustę zrobiłam z przeznaczeniem dla siebie i zastanawiam się do czego będę ją nosić. Muszę pomyśleć nad jakimiś stylizacjami.
Jeszcze dla uzupełnienia, chusta została wykonana z włóczki Drops Lace. Zużyłam jakieś 70 g. Robiłam na drutach 3,75 mm.











Drutów nie odłożyłam daleko, ale w ostatnich tygodniach wolny czas spędzałam przy maszynie. Powoli pikuję mój kocyk-kołderkę, który pojawił się już na tym blogu pod nazwą "Różany ogród". To moje pierwsze tak duże pikowanie. Powoli posuwam się do przodu, z naciskiem na powoli i trzeba z tego wyłączyć ostatni tydzień, który jeśli chodzi o szycie był kompletnie bezproduktywny, choć w ogóle tak całkiem bezproduktywny to nie był, gdyż przyszedł mi do głowy całkiem nowy patchworkowy pomysł. Udało mi się przelać ten pomysł na papier. Co do pomysłu, to rąbka tajemnicy nie uchylę, ale mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach uda mi się i skończyć pikowanie, i zrealizować pomysł. Trzymajcie za mnie kciuki.