Otulacz skończony! Zrobiłam do niego również czapkę. Dla ożywienia jedna i druga sztuka udziergu uzyskała miętową obwódkę. Nie wiem czy to dobry pomysł. Na razie jest.
Wczoraj pochwaliłam się nowym kompletem mojemu Bratu, na co stwierdził, że przecież zimy już nie będzie. W czapce zdążyłam już pochodzić parę dni, natomiast otulacz, mój pierwszy w życiu miał debiut dzisiaj. Bardzo miło się go nosi.
Czapka to również debiut i o ile czapek nie lubię, to w niej chodzę nawet chętnie. Jest luźna i taka a la skarpeta, da się ją fajnie na głowie wymodelować. Jak znajdę chętną do prezentacji modelkę, to zrobię i pokażę dodatkowe zdjęcie.
Co do czapek nie powiedziałam chyba w tym sezonie ostatniego słowa, bo chodzi mi po głowie taka z wrabianym wzorem. Ale to już na pewno będzie na przyszłą zimę.
Ładny jest brzeg tego otulacza. Robiłaś na szydełku?
OdpowiedzUsuńTak, na szydełku, ścieg dopasowywałam do splotu dzianiny.
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńFajny jest ten komplecik,na pewno się przyda na nie jedną zimę:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSchowaj , schowaj żeby wiosny nie wyploszyc . moje kolory , ja wolalabym bez mięty , ale z miętą też mi się podoba.
OdpowiedzUsuń