Dzisiejszy wpis będzie nieco odbiegał od tematyki tego bloga, ale dzień jest szczególny i prawie każdy sięgnie dzisiaj po pączka. Jak kraj długi i szeroki tłustoczwartkowa tradycja jest w narodzie żywa, a to bardzo dobrze.
Ja od kilku lat nie idę na łatwiznę, staram się smażyć pączki własnoręcznie. Te jeszcze cieplutkie czekają na finalną dekorację. Tłusty Czwartek to też dobra okazja na spotkanie w rodzinnym lub sąsiedzkim gronie.
Cały czas korzystam z tego samego przepisu. Staram się robić trochę mniejsze, niż te sprzedawane w cukierniach
i supermarketach. Wielbiciele moich pączków twierdzą, że jedząc je mają mniejsze wyrzuty sumienia, ale w ten szczególny dzień w roku o wyrzutach sumienia nie powinno być mowy. A co na ostatnią sobotę karnawału? Może faworki? Hmm, muszę się jeszcze zastanowić.
i supermarketach. Wielbiciele moich pączków twierdzą, że jedząc je mają mniejsze wyrzuty sumienia, ale w ten szczególny dzień w roku o wyrzutach sumienia nie powinno być mowy. A co na ostatnią sobotę karnawału? Może faworki? Hmm, muszę się jeszcze zastanowić.
Nieczęsto robię coś słodkiego, ale nie przepuszczam żadnej świątecznej okazji. Życzę wszystkim miłego popołudnia.
Wspaniałe pączki :-) Takie domowe są najsmaczniejsze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję, to prawda, że to nie to samo, co z cukierni. Również gorąco pozdrawiam :)
UsuńNajlepsza cukiernia nie ma sznas z domowymi. Super wizualnie to i w samku boskie .tez w sobote faworki mam w palnie :D
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem, to i pączki w Twoim wydaniu też były :) Ja wobec faworków mam szczególne wymagania, muszą być bardzo cienkie i prawie rozpadać się przy dotknięciu. Na drugi dzień po robieniu faworków zazwyczaj bolą mnie dłonie od wałkowania i nawet z niewielkiej ilości mąki wychodzą nieprzeciętne ilości :)
Usuń