W połowie sierpnia miałam się spotkać ze znajomą, któej nie widziałam od 23 lat. Ba, nie tylko nie widziałam, ale nawet nie miałam z nią żadnego kontaktu. Udało mi się ją znaleźć na facebooku, ale moje zaproszenie do znajomych odkryła po roku. Tym sposobem nastąpiła nowa odsłona bardzo starej znajomości.
Na planowane od jakiegoś czasu spotkanie postanowiłam przygotować jakiś własnoręczny prezent. Czasu nie było zbyt wiele. Ale najważniejsze, że ukończyłam ten czterodniowy frywolitkowy maraton na czas i na 10 sierpnia serwetka była gotowa. Czasu na sesję zdjęciową w spokojnych warunkach już jednak nie było.
Okazało się, że moja znajoma Anna całkiem dobrze obeznana z szydełkiem, drutami, haftem i szyciem, frywolitki w ogóle nie zna. Mam nadzieję, że prezent jej się spodobał
Razem z nową właścicielką serweteczka popłynęła do Szwecji. Autorem wzoru jest Jan Stawasz.
Cztery dni - brawo TY. Śliczna serwetka, a i prezent jak piszesz udany, podobnie zresztą jak spotkanie i to najważniejsze :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTaaak,cztery dni!W takim tempie nie można się przy robótce zrelaksować, a wręcz przeciwnie. Chyba trochę późno się zabrałam, ale grunt, że dałam radę :)
Usuń