Pomimo problemów ze sprzętem udało mi się skończyć pokrowce na poduszki. Zastosowałam tu wariant minimalny, tzn. maksymalnie wykorzystałam elementy oryginalnych poduszek i tak wykłada się je górną poduszeczką na pokrowiec, a jednocześnie w pokrowcach są odpowiednie otwory, którymi można wyciągnąć sznurówki i paski do przypięcia. Jeszcze nie leżą na swoim miejscu pół dnia, a kocica już zdążyła zostawić na nich ślady swojej sierści.
Takie pokrowce to dobry motyw dla nowicjuszy przy maszynie do szycia. Grunt, to dobrze zaplanować pracę i policzyć obłożenia. Do oryginalnego wymiaru należy doliczyć zapasy na szwy plus podwójne zapasy na wypustkę. Chyba będą się dobrze komponować z serwetą, którą ostatnio popełniłam.
Na tarasie w słońcu odnotowałam dzisiaj temperaturę 29°C, tylko leżaczek i można się opalać. W domu też kwiaty zwiastują rychłą wiosnę, a ja patrzę na nie z zachwytem i marzy mi się lniana torba z wyhaftowanym krzyżykami hipeastrum. Ale że na brak pomysłów twórczych raczej nie narzekam, to ten z lnianą torebeczką musi nabrać mocy urzędowej. Zastanawiam się tylko, czy pracować nad własnym niepowtarzalnym projektem, czy skorzystać ze wzorów sygnowanych Thea Gouverneur. To jedna z moich ulubionych autorek projektów haftów krzyżykowych.
Jednak zanim zabiorę się za projektowanie nowego haftu muszę skończyć to, co mam na tapecie, a raczej na tamborku, czyli romans z Williamem Morisem, a konkretnie jedną z jego grafik. Muszę sobie tylko odpowiedzieć na pytanie: białe, czy czerwone z białym środkiem, a jest jeszcze jedno, czerwone, które lada dzień otworzy swoje pąki.
Hipeastra, to nie koniec, przez dwa ostatnie sezony już zdążyłam przyzwyczaić się do ich niezwykłej i ulotnej urody. Dbam o nie, aby z roku na rok coraz piękniej kwitły. Największą niespodziankę sprawiły kliwie, chyba aby uczcić sześć medali olimpijskich wypuszczają sześć kwiatostanów, dwa mniejsze i cztery dość okazałe. Trudno nie skojarzyć pomiędzy proporcją pomiędzy złotymi i pozostałymi krążkami. Może się okazać, że to właśnie one zainspirują mnie do haftu na torebkę...
A zupełnie niepozornie, przy samej podłodze swoją kolbę wysuwa aglanomea... ale torebki z kwiatem aglanomei (a może aglanomey?) nie będzie :)
Zanim jednak zabiorę się za kwieciste hafty trzeba chyba pomyśleć o czymś na Wielkanoc, bo kalendarz jakoś dziwnie przyspiesza i została przed nami ostatnia sobota karnawału...
ale masz piekne amarylisy
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo dbam o nie i tak mi się odwdzięczają. Rosną u mnie już trzeci sezon.
Usuń