W ferworze świątecznych przygotowań zamarzyły mi się gładkie firanki do pokoju dziennego, ewentualnie z jakimś niewielkim szlaczkiem na dole. No i jeszcze jedno, nie mogły być zbyt gęste. To co jest obecnie dostępne w sprzedaży, to najczęściej woale i organza, te pierwsze do rzadkich nie należą. Po dość długich poszukiwaniach udało mi się w końcu kupić gładką dzianą firankę. Taką w krateczkę, jakie kiedyś były dość powszechne wzorzyste. Trzeba było tylko znaleźć delikatną gipiurę i to też się udało. Dzisiaj zabrałam się do szycia i oto są, wiszą w oknach i cieszą moje oczy. Teraz można już skoncentrować się na kulinariach i robótek ręcznych przed świętami już raczej nie będzie.
Kobieto, Ty to masz talent....czego byś się nie chwyciła to zawsze wygląda imponująco!!! Widać, że kotkowi też się bardzo podobają:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Kotkowi też się podobają, a jeszcze bardziej podoba mu się grzejnik, o ile pali się w piecu. Do firanek jeszcze miały być lambrekiny, ale czasowo nie wyrobię się, więc wykombinowałam prowizorkę, ale chyba ta nowa koncepcja bardziej mi się podoba, niż wcześniejsza, więc nie wiem co w końcu zawiśnie na drugiej szynie.
Usuńteż lubię gładkie firany, tylko wtedy działam formą:)
OdpowiedzUsuńJa mam trochę za małe okna na szaleństwo z formą no i priorytetem było niezasłanianie światła. Niestety, wybór gładkich firan jest kiepski.
OdpowiedzUsuńBardzo delikatny i efektowny wzór wybrałaś, wygląda rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dobrze mi z takimi gładkimi firankami.
Usuń