niedziela, 31 grudnia 2023

Wiatraczki w wersji świątecznej

Już nie liczę, ile projektów wiatraczkowych uszyłam, ale temu wieńcowi nie mogłam się oprzeć. Zabrałam się za ten patchwork również dlatego, że pokazałam jego projekt w materiałach szkoleniowych, które opracowałam na warsztaty i przy kolejnych chciałam po prostu pokazać coś  nowego.
Wiatraczki choć z pozoru wyglądają  na skomplikowane, są dobrą wprawką do szycia patchworków. 
Najważniejsze, że już w listopadzie, przyszywając lamówkę, postawiłam kropkę nad i, a potem w grudniu nie musiałam się już spieszyć. Serweta była gotowa.





Postanowiłam rozpocząć szycie na koloniach SPP. Wiedziałam, że będę mieć dużo miejsca do rozłożenia się z kwadratami, a do tego dodatkowe pary oczu, które obejrzą ułożenie i coś doradzą. Pojechałam na kolonie z przygotowanymi kwadratami.






Kolejnym krokiem było ułożenie i zszycie par kwadratów. Zrobiłam to jednym cięgiem. Nitka łącząca wszystkie elementy miała prawie dziesięć metrów. W ten sposób łatwiej mi było zapanować nad całkiem sporą liczbą elementów (w pierwszym etapie 169).
Drugi etap szycia realizowałam już w domu i mimo posiadania dużych stołów, nie byłam w stanie pomieścić się na jednym, ale jakoś kursująć między kuchnią i pokojem, dałam radę.












Starałam się być uważna i pilnować układu, ale nie obyło się bez wpadki.

Top na październikowe warsztaty w Ustroniu był gotowy! Do gotowego quiltu było jeszcze trochę pracy!









Po wypikowaniu patchworku w szwach postanowiłam trochę poeksperymentować z pikowaniem cieniowanym kordonkiem dedykowanym do robienia frywolitki. Nigdy wcześniej nie szyłam nitką o grubości 20 przewleczoną przez igłę w maszynie, ale rozpoczęłam próby i były na tyle udane, że obszyłam wieniec po wewnętrznej i zewnętrznej. Efekt cieszył oko i korciło mnie, aby przepikować jeszcze wzdłóż lamówki. Jak zabrałam się za pikowanie, zobaczyłam oczami wyobraźni po trzy wypikowane wiatraczki na każdym z rogów. Bałam się, że coś pójdzie nie tak i w rezultacie będę musiała pruć, ale jednak spróbowałam wcielić mój plan w życie. W ten sposób wiatraczki są nie tylko patchworkowe, ale równiez kordonkowe. Będą dalsze eksperymenty, bo zapasy kordonków mam całkiem spore.





Pierwotnie serweta miała zdobić stolik kawowy, ale ostatecznie powiesiłam ją nad stołem, między oknami i to chyba lepsze, bardziej spektakularne miejsce. 
Gotowa praca ma wymiary 100x100 cm. Jak już wspominałam, to miała być serweta na stolik 85x85 cm, zresztą być może od czasu do czasu na nim zagości.


Życzę Wam wszystkiego dobrego w nowym roku. Przede wszystkim dużo zdrowia i nieustającej weny, a także czasu na realizację swoich projektów. Do siego roku!







niedziela, 17 września 2023

Frywolitkowa "Sabina" i inne pasje

Kiedyś często siadałam z czółenkiem i wiązałam frywolitkę, ale ostatnio jest sporo innych pokus rękodzielniczych i czółenko mam w ręce glównie na spotkaniach frywolitanek.

Jednak gdy Laura Bziukiewicz ogłosiła wydarzenie - wspólne robienie zaprojektowanej przez nią serwetki Sabina, nie wahałam się ani chwili. Pierwszego września otrzymałam wzór i zaraz w poniedziałek po powrocie z przedłużonego weekendu przystąpiłam do pracy.


Nie był to dla mnie dobry czas na realizację tego wyzwania, ale bardzo mi zależało na ukończeniu serwetki w terminie jaki zakładało wyzwanie. Nie udało mi się to, ale z czterodniowym opóźnieniem serwetka była gotowa. 
Od końca sierpnia planowałam zrobienie sobie jakiejś nowej serwetki do kuchni, dlatego też z wybrorem koloru nici nie miałam żadnego problemu. Serwetka miała pasować do ceramiki bolesławieckiej, a to czy pasuje możecie ocenić patrząc na poprzednie zdjęcie.




Sabina to oczywiście nie pierwsza serwetka Laury. Osoby robiące frywolitkę znają tę autorkę i mają jej wspaniale wydaną książkę.
Laura Bziukiewicz jest jedną z dwóch polskich autorek książek frywolitkowych, która wzięła wydanie książki w swoje ręce. Książki obu Pań mam, te Ewy Wasyliszyn również. Może zimą uda mi się zmaterializować parę zawartych w nich wzorów.
Laura dzieli ze mną również inną moją pasję, do przyrody i ziół. Choć znam Laurę od osiemnastu lat, zupełnie nie miałam pojęcia, że jest kopalnią wiedzy w zakresie zielarstwa, dlatego ogromnym zaskoczeniem dla mnie było ukazanie się w tym roku jej książki "Kurpie ziołowe". Lauro, podziwiam Cię, życzę dalszych sukcesów i trzymam kciuki za Twój rozwój osobisty. Obie książki serdecznie wszystkim polecam!





Skoro już o pasjach mowa, to trochę zmienię temat, ale nawiążę do czajniczka na pierwszym zdjęciu, czyli ceramiki bolesławieckiej. Kiedyś wiele lat temu, gdy wynajmowałam mieszkanie i jadąc tramwajem mijałam sklep firmowy "Bolesławca" obiecywałam sobie, że kiedyś tam wstąpię pooglądać i może coś sobie kupić. Lata mijały, a ja dalej powtarzałam to jak mantrę, aż w końcu wyprowadziłam się z tego miasta i wróciłam w swoje rodzinne strony. Pewnie jednak podświadomie nie chciałam w wynajętym mieszkaniu gromadzić zbyt wielu rzeczy.

Niedługo potem zrobiłam remont kuchni i na ścianach zostały położone kafelki w drobne kobaltowe kwiatki. Powstało wnętrze jakby zaprojektowane pod tę ceramikę. Naczynia dekorowane charakterystyczynmi stempelkami zaczęły się w nim pojawiać jedno po drugim.
Bardzo chciałam zobaczyć jak się je tworzy. Udało mi się to w tym roku. Przy okazji wizyty w Bolesławcu obiecywałam sobie, że zrobię przysłowiowy milion zdjęć, ale szał zakupów okazał się ważniejszy. Przywiozłam do domu w zasadzie wrzystko to, co chciałam i jedynie to, co chciałam. Zdjęć wprawdzie nie zrobiłam zbyt wiele, ale mogłam zobaczyć jak takie naczynia się tworzy.

Nie wiem, czy słyszeliście określenie ceramika stempelkowa. Ta nazwa oddaje sposób, w jaki nanosi się dekoracje. Miskę na zdjęciu powyżej dekoruje się korzystająć z siedmiu rodzajów stempli. Stemple to takie minigąbeczki. Na zdjęciu obok możecie zobaczyć zasobniki ze stęplami, albo inaczej warsztat pracy dekoratorki. Żałowałam, że nie mogłam dłużej poprzyglądać się pracy dekoratorek, ale dane mi było spróbować posługiwania się stempelkiem, a także przykleić ucho do kubka. Kubek z przyklejonym przeze mnie uchem ma szanse do kogoś trafić, ale stemplowanie było tylko na próbę. Jak już zobaczyłam produkcję, to teraz zamarzył mi się udział w warsztatach. Może kiedyś...


Przy okazji tegorocznej wizyty w Bolesławcu przekonałam się jak wielu jest miłośników ceramiki bolesławieckiej. Na rynku w jednym ze stoiski była taka oto waga z napisem, który tutaj w cieniu i na małym zdjęciu może być nieczytelny, dlatego pozwolę sobie go przytoczyć: ceramika bolesławiecka na wagę złota. Fajny pomysł z tą wagą. 




 


poniedziałek, 11 września 2023

Dla Michała z okazji rozpoczęcia pierwszej klasy

 

Michał, najmłodszy z trojga rodzeństwa, niebawem skończy siedem lat i tydzień temu zadzwonił dla niego pierwszy dzwonek szkolny. 
Od dość dawna planowałam uszycie w prezencie worka, ale jak zwkle, zabrałam się za to prawie na ostatnią chwilę. Prawie, ponieważ już dwa tygodnie temu trafił do Pierwszoklasisty.
Tym razem postanowiłam uszyć worek z wodoodpornych materiałów. Zakupiony panel wydał mi się jednak trochę za mały i powiększyłam go kawałkami materiału zakupionego na tył worka. Szukałam kawałków z samą trawą.






Gdybym tylko mogła, siedziałabym przy maszynie codziennie, ale życie, to nie tylko szycie. Tym bardziej cenię sobie każdą chwilą, którą mogę przeznaczyć na moje ulubione hobby.
Na półce pod stołem czeka co najmniej kilka rozpoczętych projektów. Trzymajcie kciuki za mnie i za to, aby nie skusiło mnie rozpoczęcie niczego nowego, zanim nie skończę tych UFO-ków, a przynajniej 2/3 z nich. Jeżeli ostro wezmę się za kończenie, to być może pojawię się tu częściej.

sobota, 4 lutego 2023

Poduszka dla koleżanki ze szkolnej ławy

 

Mniej więcej rok temu moja koleżanka Aneta pokazywała mi wyremontowany pokój i powiedziała, że marzy jej się uszyta przeze mnie poduszka. Niedługo później odwiedziłam ją ze stertą tkanin. Koleżanka wybrała kolorystykę, a ja dość szybko uszyłam top. 
Potem nastąpiła długa przerwa. A to czekałam aż pojadę do Czech i kupię odpowiadające mi wypełnienie, a to były upały i korzystanie z mojej pracowni nie było zbyt przyjemne. Zajęć i powodów odciągających mnie od szycia poduszki było sporo.
Gdy nastał nowy rok postanowiłam nie odwlekać dłużej i zabrałam się do pracy.







Poducha na kanapie u nowej właścicielki. Szarości pasują idealnie.





































Nie chciałam pójść na łatwiznę i wzorem poprzednich poduch, tył też składa się z trzech warstw i jest wypikowany. Wypełnienie jest cienkie, ale na tyle puchate, że uwydatnia pikowanie. Pikując takie mniej oglądane elementy lubię się bawić linijkami i staram się, aby wzór nie był zbyt skomplikowany.

Planując zapięcie zawsze zastanawiam się nad wyborem między zamkiem błyskawicznym, a guzikami. Zazwyczaj decyduję się na guziki. Lubię obrabiać dziurki na maszynie i staram się wkomponować je we wzór pikowania, a raczej dopasować wzór pikowania do rozmieszczenia dziurek. 

Przed oddaniem poduszki zrobiłam jej sesję zdjęciową, a pogoda nie pomagała naturalnym oświetleniem, bo dzień był wyjątkowo ponury, zachęcający raczej do zapadnięcia w sen zimowy.


To już czwarta wiatraczkowa poduszka, którą uszyłam. Oprócz poduszek powstały jeszcze cztery inne prace z zakręconymi wiatraczkami. 

Doszłam do wniosku, że jest to technika, którą opanowałam dostatecznie, aby uczyć jej innych. Na "Zakręconym patchworku" w Ustroniu w marcu tego roku poprowadzę warsztaty. Zapraszam!


Mam jeszcze całkiem sporo tkanin, z których szyłam poduszki. Mam również plan! Tym razem nie będą to wiatraczki, ale coś znacznie większego. Trzymajcie kciuki, aby chociaż top szybko powstał, jednak zanim zabiorę się za szycie trzeba przygotować warsztaty.



































sobota, 31 grudnia 2022

Świąteczne kolczyki

 

Za kilka godzin będziemy mieć Nowy Rok, tym samym jest to ostatni tegoroczny post, w którym chciałam Wam pokazać kolczyki frywolitkowe wykonane wg wzoru Iwony Zajdel. Autroka oprócz wzoru udostępniła obszerny instruktaż, dzięki któremu udało mi się te kolczyki wykonać. Ich wielką ozdobą są kryształki Swarovskiego, zostały zrobione z nitki Tytan 40, której kolor idealnie pasuje do mojej sukienki na specjalne okazje.
Wszystkim rękodzielnikom życzę, aby ten nowy rok był zdrowy, spokojny, twórczy i dostatni. Moje osobiste plany przewidują nowe doświadczenia w zakresie rękodzieła. Trzymajcie kciuki, aby wszystko się udało.
Szampan się chłodzi i nie pora na rozpisywanie się, zapraszam do lektury kolejnych, przyszłorocznych już postów!

niedziela, 11 grudnia 2022

Wieniec adwentowy

 

Dzisiaj trzecia niedziela Adwentu. Jeżeli ktoś jeszcze nie rozpoczą przygotowań do świąt, to chyba ostatni dzwonek.
Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia projektu jednej z rodzimych autorek, ale w końcu litopadaLillianYeung opublikowała swój wzór, który bardzo przypadł mi do gustu. Dodatkowo zobaczyłam zdjęcie z realizacji tego projektu z wykorzystaniem dwóch nitek cieniowanych w odcieniach ciemnych i jasnych zieleni. Nie mogłam oderwać oczu. Nie dość że wykonanie to bardzo mi się spodobało, to jeszcze obie nitki miałam w domu. 
W oryginalnym projekcie były cztery kolory koralików, ale nie chciałam stosować aż tyle kolorów. Zdecydowałam się na antyczny bronz i takie, które swoimi kolorami przypominają owoce ognika szkarłatnego. Moim wkładem jest koralik w środku kokardki. Ten projekt podoba mi się tak bardzo, że chyba jeszcze taki popełnię, ale już niekonieczne przed świętami, co nie oznacza, że odkładam czółenka do pudełka. 

Mam nadzieję, że moje przedświąteczne publikacje może kogoś zachęcą do sięgnięcia po czółenka i zrobienia choć jednej ozdoby.



sobota, 10 grudnia 2022

Robótkowe przygotowania do świąt

W ostatnich latach rzadko sięgałam po czółenka. W każdym roku udało mi się coś zrobić, ale nie było to tak intensywne, jak wtedy, gdy zaczynałam pisać ten blog. 
Co rok przed świętami powtarzałam sobie, że zrobię coś frywolitkowego, ale wir świątecznych przygotowań i obowiązki zawodowe, a także inne techniki robótkowe mocno ograniczały mnie czasowo. W tym roku powiedziałam sobie: zrób chociaż jedną niewielką ozdobę. Udało się, zrobiłam śnieżynkę z koralikami bugle, a właściwie dwie takie śnieżynki, bo po zrobieniu pierwszej postanowiłam zrobić instruktaż jak wrabiać koraliki i trzeba było zrobić drugą.
Wczoraj zaczęłam kolejną ozdobę i mam nadzieję, że przed świętami uda mi się ją pokazać. Adwent trwa i oby moja wena frywolitkowa również trwała! Wzór śnieżynki: Jan Stawasz. Kiedyś popełniłam serwetkę w której były dwadzieścia cztery takie elementy, to były czasy!