sobota, 26 grudnia 2020

Skończone przed pierwszą gwiazdką

W jednym z pierwszych tegorocznych wpisów pokazałam poduszkę z choinkami, której nie udało mi się skończyć przed zeszłorocznymi świętami. Tym razem było inaczej. Dzień przed Wigilią wciągnęłam końcówki nitek. Niepozorna serweteczka została skończona na czas. Przy okazji naszła mnie refleksja, że moje zbiory prac świątecznych są całkiem spore, a wciąż przede mną bombki frywolitkowe, które od kilku lat mam w planach. Koleżanki śmieją się ze mnie, że powinnam je zacząć robić zaraz po świętach, najpóźniej w pierwszym tygodniu po Wielkanocy i chyba w przyszłym roku tak właśnie do tego podejdę, zwłaszcza że będzie po temu dobra okazja.
Po skończeniu serwetki z poprzedniego wpisu nie planowałam robić przed świętami kolejnej serwetki, bo wiedzałam, że jestem dość mocno opóźniona z przygotowaniami świątecznymi, ale zobaczyłam wpis Renulka (Renaty Niemczyk) na jednej z grup, gdzie pokazała śnieżynkę zrobioną na guziku z czterema dziurkami i ten motyw mnie po prostu zauroczył. Trochę go zmodyfikowałam i voila, oto jest. Wykonano z kordonka Aida 20.
 
Jak możecie zobaczyć, zostało mi jeszcze trochę zadrukowanch kółek z kolekcji Makeover'a i na pewno powstanie jeszcze niejedna serwetka z frywolitkowym brzegiem, chyba że będę mieć pomysł wykończenia kółka inną techniką koronczarską.
Jeżeli moich czytelników bardziej interesuje to, co na talerzyku, to jest to boski tort makowy ze zrobionymi własnoręcznie wiórkami czekoladowymi i zrobioną specjalnie do tego tortu konfiturą pomarańczową. Na moim świątecznym stole gości po raz trzeci i na pewno nie ostatni.
Teraz nastał odpowiedni czas, aby rozpocząć snucie przyszłorocznych planów robótkowych. Coś mi się wydaje, że znów częściej na tych stronach zagości patchwork, ale frywolitki nie porzucę tym razem na tak długo, jak ostatnio. Może w przyszłym tygodniu znajdę jakąś chwilę, aby przed Nowym Rokiem jeszcze coś skończyć. 


piątek, 4 grudnia 2020

Święta łączą

 

Za czery dni minie siedem lat od opublikowania w tym internetowym pamiętniku robótkowym pierwszego wpisu. W tamtym czasie zajmowałam się różnymi technikami, ale o szyciu patchworków tylko nieśmiało marzyłam. Przez pierwsze lata pisania bloga najwięcej postów dotyczyło frywolitki, choć przewijały się tu różne techniki. 
W ostatnich latach po czółenka sięgami niezwykle rzadko. Pod koniec września poznałam osiem fantastycznych frywolitanek, których prace podziwiałam od dawna, jednak chęć dokończenia prac patchworkowych cały czas mnie od tych czółenek odciągała.
Od początku grudnia uczestniczę w prezentacji prac świątecznych organizowane przez Stowarzyszenie Patchworku Polskiego. Na ten moment mogę pochwalić się jedną poduszką, więc postanowiłam coś szybko zrobić. 

Z panelu świątecznego Makower'a wycięłam okrągłe elementy i zastanawiałam się jak je wykorzystać. Już kiedyś miałam podobny panel tej firmy i pozszywane elementy wypchałam kulką silikonową, ale efekt mnie nie zachwyca. Czekają na rozprucie i przerobienie. Te elementy zdecydowałam się wykorzystać na płasko.
Uszyłam dwa miniquilty. Czy na pewno są to quilty? Są trzy warstwy,  była więc kanapka, jest pikowanie, dlatego chyba jest to jednak quilt. Nadrukowany na tkaninie wzór nieodparcie kojarzył mi się z koronką.

Tak więc pomysł nasunął się w zasadzie sam. Część tkaninową o średnicy 10 cm obrobiłam koronką frywolitkową. Skoro jest fuzja smaków, to dlaczego nie miałoby być fuzji technik robótkowych. Myślę, że ta świąteczna praca połączyła je w udany sposób.  Szary miniquilt też czeka na wykończenie frywolitką. A czy Wy przygotowujecie coś na święta? Zostało dwadzieścia dni, jest jeszcze czas aby coś zrobić.