Nie wiem czy powinnam się chwalić tym uszytkiem, bo co to za sztuka kupić gotowy panel z fartuszkiem, wykroić go i przeszyć w paru miejscach, ale niech tam.
Dla mnie to też trochę taka podróż sentymentalna, bo na samym początku mojej przygody z szyciem w wieku lat kilku też obszywałam fartuszek wykrojony z gotowego panela, a było to lat temu ...dzieści.
W sumie to szkoda, że u nas mało jest tego typu paneli, bo może więcej osób zachęciłoby do spróbowania igraszek z igłą. Z wczesnego dzieciństwa pamiętam, że Babcia szyła mi sukienkę też wykrojoną z panela. Była biała z szlaczkiem kwiatów na dole i wokół rozcięcia przy szyi.
Gotowy fartuszek prezentuje się jak w załączeniu na plecach ma skrzyżowane szelki. Dzisiaj jakoś nie mogę okiełznać bloggera. Cały czas zamieszcza mi coś nie tam, gdzie bym chciała. A do szycia z paneli chętnie wrócę, oczywiście o ile znajdę coś atrakcyjnego i aktualnie potrzebnego.