Zupełnie niespodziewanie i nieplanowanie stałam się posiadaczką szafki na katalog biblioteczny. Zanim do mnie trafił służył zgodnie ze swoim przeznaczeniem w miejscowej bibliotece, a teraz jest bardzo pożytecznym meblem w moim pokoju na różne robótkowe przydasie. Nie mówię, że dzięki niemu zaprowadzę porządek w nitkach i niteczkach, bo raczej nie było w nich bałaganu. Wcześniej mieszkały w większych i mniejszych pudełkach i pudełeczkach i był w miarę możliwości poukładane.Teraz jednak, co by tu nie powiedzieć, dostęp do nich jest znacznie łatwiejszy. Szufladki dzięki blokadzie można wysunąć do samego końca i nie wypadną.
Jak widzicie na zdjęciu całości szufladek jest aż trzydzieści i póki co jeszcze wszystkich nie zapełniłam. Na razie trafiły tam rzeczy w sposób oczywisty pasujące do tych niewielkich szufladek, czyli nici, guziki, kolorowe wstążki i tasiemki i proste druty. Myślałam, żeby go przemalować, obkleić i jeszcze inne pomysły chodziły mi po głowie, ale z uwagi na jego prawie idealny stan zdecydowałam się tylko go umyć i zasiedlić.
Teraz powab nitek dociera do mnie po wyciągnięciu każdej z dziesięciu dolnych szufladek. Kordonków ani włóczek tu nie wkładam, bo małe szufladki nie bardzo się do tego nadają.
Ostatnio szaleję porządkowo i wkrótce remontowo, dlatego też mój czas na robótki jest mocno ograniczony. Tydzień temu w weekend zaczęłam "Begonię", a w ostatnią niedzielę "Coś pożyczonego" bo ten szal zaplanowałam z czarnej włóczki i trzeba go robić przy dobrym oświetleniu, czytaj w letnim dziennym świetle. Jednak był falstart i dwadzieścia jeden rzędów koronki brzegowej zostało unicestwionych. Ale myślę, że latem nie tylko ja mniej zajmuję się robótkami.