wtorek, 28 lipca 2015

Szaleństwo szufladkowania

Zupełnie niespodziewanie i nieplanowanie  stałam się posiadaczką szafki na katalog biblioteczny. Zanim do mnie trafił służył zgodnie ze swoim przeznaczeniem w miejscowej bibliotece, a teraz jest bardzo pożytecznym meblem w moim pokoju na różne robótkowe przydasie. Nie mówię, że dzięki niemu  zaprowadzę porządek w nitkach i niteczkach, bo raczej nie było w nich bałaganu. Wcześniej mieszkały w większych i mniejszych pudełkach i pudełeczkach i był w miarę możliwości poukładane.Teraz jednak, co by tu nie powiedzieć, dostęp do nich jest znacznie łatwiejszy. Szufladki dzięki blokadzie można wysunąć do samego końca i nie wypadną.

Jak widzicie na zdjęciu całości szufladek jest aż trzydzieści i póki co jeszcze wszystkich nie zapełniłam. Na razie trafiły tam rzeczy w sposób oczywisty pasujące do tych niewielkich szufladek, czyli nici, guziki, kolorowe wstążki i tasiemki i proste druty. Myślałam, żeby go przemalować, obkleić i jeszcze inne pomysły chodziły mi po głowie, ale z uwagi na jego prawie idealny stan zdecydowałam się tylko go umyć i zasiedlić.
Teraz powab nitek dociera do mnie po wyciągnięciu każdej z dziesięciu dolnych szufladek. Kordonków ani włóczek tu nie wkładam, bo małe szufladki nie bardzo się do tego nadają. 


Ostatnio szaleję porządkowo i wkrótce remontowo, dlatego też mój czas na robótki jest mocno ograniczony. Tydzień temu w weekend zaczęłam "Begonię", a w ostatnią niedzielę "Coś pożyczonego" bo ten szal zaplanowałam z  czarnej włóczki i trzeba go robić przy dobrym oświetleniu, czytaj w letnim dziennym świetle. Jednak był falstart i dwadzieścia jeden rzędów koronki brzegowej zostało unicestwionych. Ale myślę, że latem nie tylko ja mniej zajmuję się robótkami.

niedziela, 12 lipca 2015

Przed końcem sezonu truskawkowego

Rok temu popełniłam serwetkę na stolik ogrodowy i cały czas planowałam cztery mniejsze do kompletu. Co jakiś czas wyciągałam z szuflady tkaninę w poziomki, macałam i odkładałam na swoje miejsce. Jednak, gdy w tym roku pojawiły się pierwsze truskawki postanowiłam wrócić do tego projektu. Stwierdziłam, że to dobra robótka na urlop i zabrałam ze sobą.




W tym prostym wzorze największym problemem jest początek, czyli precyzyjne rozliczenie i obrobienie. Jak zrobi się dwa pierwsze rzędy to wszystko idzie już dalej bardzo szybko. Oczywiście zdarzyło mi się spruć w każdej z serwetek średnio po jednym rzędzie, ale tak to jest, jak się robi przy szydełkowaniu inne rzeczy.





Aby raz na zawsze uporać się z mozolnym początkiem rozpoczęłam obrabianie wszystkich serwetek równocześnie. Tak, zdecydowanie najtrudniej było zacząć. 
Więcej na temat tego, jak rozliczyć pisałam rok temu przy okazji obrabiania dużej serwetki. 
Przy okazji tej robótki przypomniało mi się, że kiedyś zamarzyły mi się firaneczki do mojej biblioteczki, ale cały czas pozostaje to w sferze dalszych planów robótkowych.
Na całość zużyłam nie mniej, nie więcej tylko sześć motków Kordonet 30. Dzisiejszy piękny letni dzień spędziłam z drutami pod lipą. Było bardzo przyjemnie.