Ten rok zdecydowanie upłynął mi pod znakiem motywu twistera. Wcale nie planowałam tego typu patchworków, ale zaciekawienie techniką skłoniło mnie do zrobienia pierwszej serwety, a potem posypały się następne prace. Jeżeli obserwujecie moj blog to wiecie, że powstały trzy serwety, a poduszka którą tu pokazuję też jest trzecią. Kolejnej twisterowej pracy prawdopodobniej już nie będzie. Motyw został przeze mnie mocno wyeksploatowany, niemniej go jednak polecam wszystkim zainteresowanym patchworkiem taką zabawę, bo szyje się bardzo ciekawie i jako ozdoba drobnych prac jest bardzo fajny.
Po uszyciu dwóch poduszek pozostało mi jeszcze około 70 małych kwadratów. Nie mogą się zmarnować, więc na pewno coś z nich wykombinuję.
Zastanawiałam się, czy w ogóle tutaj pisać o tej poduszcze tak podobnej do pracy przed dwóch miesięcy, żeby nie powiedzieć że prawie identycznej, ale jestem tak zadowolona z pikowania tyłu, że zdecydowałam się zostawić tutaj wpis na ten temat.
Tydzień temu pokazywałam serwetę którą wykończyłam korzystając ze specjalnej linijki. Wczoraj znowu trenowałam takie właśnie pikowanie. W ten sposób przód i tył poduszki są bardzo "uporządkowane" .
Moje koleżanki nie przepadają za powłoczkami z guzikami. Zazwyczaj stosują zamek błyskawiczny lub zapięcie kopertowe. Ja tymczasem już trzecią szyję zapinaną na drewniane guziki. Mam jeszcze w planach serię poduszek z obrazkami z ptakami, ale te najprawdopodobniej już będą z zamkami. Obecnie obszycie dziurek na nowoczesnej maszynie to czysta przyjemność, jest to też dobra wprawka do odszywania dziurek w odzieży.
Druga poduszka oprócz innego pikowania na tyle ma również inną lamówkę.
Chyba pora zająć się pracami okołoświątecznymi, ale nie wiem, czy tylko coś zacznę, czy może uda mi się do tegorocznych świąt skończyć.