niedziela, 14 marca 2021

Osiołkowi w żłoby dano...

 

Jak już wspomniałam w poprzednim poście, szycie Żony Farmera to za mało, zabieram się więc za równoległy duży projekt. 
Jeżeli ktoś jest zainteresowany dokąd ta droga prowadzi może zajrzeć na stronę Quiltflix i zobaczyć projekt, pobrać info, zapoznać się z harmonogramem publikacji kolejnych bloków i być może zacząć szyć razem ze wszystkimi entuzjastkami tego projektu. 




Ostatnim blokiem, jaki udało mi się uszyć z projektu FW był Fruit Basket, czyli koszyk owoców. Pierwszy z Quiltflix, to też koszyk, tylko w nieco innym rozmiarze. Dla przypomnienia, bloki z FW są sześciocalowe, natomiast tutaj po wszyciu będą miały 9 cali. Teraz tak na szybko policzyłam, że w projekcie będzie 61 bloków plus bordiura. Gotowy quilt będzie miał 218x218 cm. Jeżeli będę szyła systematycznie i zgodnie z harmonogramem, to do końca sierpnia będę miała gotowy top.
Tutaj sytuacja jest trochę inna, niż w FW. Cały projekt składa się z 9 rodzajów bloków, choć jak warianty kolorystyczne uznamy za jeden rodzaj, to pozostanie ich osiem. Nie ma co ukrywać, że szyje się dużo szybciej, niż bloki FW. Na prokjekt wykorzystam tkaniny, które kupiłam parę lat temu na samym początku mojej przygody z szyciem patchworków. Miały być wykorzystane w innym projekcie który czeka w kolejce, ale doszłam do wniosku, że tutaj pasują idealnie.



Ostatni tydzień miałam bardzo intensywny pod względem zawodowym. Jak już wracałam do domu było zdecydowanie później niż zwykle. Po całym dniu siedzenia w biurze połączonego z intensywnym wysiłkiem umysłowym nie miałam już siły i ochody aby usiąść do maszyny lub nawet planować kolorystyki kolejnych bloków wcześniejszego projektu. Postanowiłam jednak zdekatyzować parę materiałów i przygotować wykrój na sukienkę.
Od dłuższego czasu (liczonego w latach) obiecuję sobie, że uszyję coś dla siebie, ale nie do końca odpowiada mi rozmiar, w którym należy przygotować wykrój. W ten sposób odsuwałam szycie ubiorów dla siebie na "święty nigdy", ale postanowiłam z tym skończyć, bo to zdecydowanie droga do nikąd.
Wczoraj miałam okazję na małe wyjście i zaplanowałam, że na tę okazję powstanie sukienka. Jest to model 0674 z Papavero. W mojej wersji jest bez kieszeni i nieco zebrałam w biodrach. Sukienka ma dłuższy tył i dekolt na plecach jest większy niż z przodu. Szycie miałam rozpocząć w piątek, ale udało mi się jedynie skroić jersey. Poziom zmęczenia grodził wypadkami i wpadkami przy szyciu.
Sobotnie przedpołudnie okazało się bardzo owocnym szyciowo czasem, choć szycie, a właściwie nawlekanie i ustawianie maszyn zajęło mi dużo dłużej, niż planowałam. Na szczęście obyło się bez żadnych przykrych niespodzianek i prucia. Po raz pierwszy szyłam z elastyczną nicią w chwytaczu maszyny, którą podszywałam. Wyszło idealnie. Jak to powiedział pewien dziewięcioletni adept szycia, jak z fabryki. Przyznam szczerze, że było to moje pierwsze zetknięcie z szyciem jerseyu. 


Bałam się tego, co wyjdzie z przeszycia po dekolcie, ale mimo działania pod presją czasu wyszło bardzo zadowalająco.
Zachęcona dobrym efektem myślę już o kolejnym ciuszku. Chyba zabiorę się za bluzę raglanową.