poniedziałek, 31 października 2016

Zabiegany październik

W zasadzie to dzisiejszy post powinien mieć tytuł "reorganizacji pokoju robótkowego ciąg dalszy" ale nie chcę was zanudzać. 
Mój tegoroczny październik upłynął pod znakiem wyjazdów i zdecydowanie nie był to czas na robótki. 
Początek października to tradycyjnie termin festiwalu koronki klockowej w Bobowej. Akurat przy okazji innego wyjazdu przejeżdżałam przez Pogórze Ciężkowickie i było mi tam wyjątkowo po drodze. Wybaczycie, że nie będę tu zbyt wiele pisać o samym festiwalu, bo po trzech z górą tygodniach, byłby to taki odgrzewany kotlet. Przy okazji tegorocznej edycji moja kolekcja klocków trochę się powiększyła. Nie szalałam zbytnio, ale udało mi się nabyć kilka ciekawych par nabyłam. 
Festiwal zgromadził liczne grono koronczarek nie tylko z Europy, miałam więc okazję do miłych koronkowych spotkań w gronie zarówno krajowym, jak i międzynarodowym. Z wieloma z tych osób spotykam się tylko przy takich okazjach. Takie rozmowy zawsze są bardzo miłe i rozwijające.
W tym roku do Bobowej zawitał Koniaków, ale to w zasadzie temat na osobny wpis, który być może również się pojawi. Ale wróćmy do tego, co dzieje się w temacie moich robótek.

Wczoraj zdjęłam z drutów drugą w moim wykonaniu "Begonia Swirl". Nie zdążyłam jej jeszcze doprowadzić do stanu końcowego, ale dzielę się z wami tą radością, bo rzędy koralikowe wlekły się niemiłosiernie i cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca.







Dzisiaj też mogłam powiedzieć "koniec wieńczy dzieło", bo zakończyłam pracowniane rewolucje. Tym razem moja szafka po katalogu dostała nowe nogi. Wcześniej stała na innej, zupełnie nie pasującej do niej szafce, ale zaświtał mi taki oto pomysł i udało mi się w miarę szybko wcielić go w życie. 
Nogi od maszyny miały skończyć jako stolik, bo jestem ich posiadaczką od dość dłuuuugiego czasu, ale jakoś tego stolika nie widziałam w żadnym miejscu mojego domu. Pomysł z postawieniem na nim katalogu bardzo mi się spodobał i jak widać udało mi się doprowadzić do jego realizacji. Na żywo wygląda znacznie lepiej, niż na zdjęciu. Więcej rewolucji meblowych w mojej pracowni nie przewiduję.

poniedziałek, 3 października 2016

Mała reorganizacja pokoju z maszyną do szycia

Ostatnio nic nie piszę, bo nie mogę pochwalić się żadną skończoną robótką. Nie oznacza to, że nic się nie dzieje. A dzieje się kolejna Begonia, a może jeszcze dzisiaj zacznę kolejną chustę, ale taką bardziej zimową i nie wymagającą nawlekania koralików. 
Wrzesień w moim wydaniu był mocno wyjazdowy, co również nie sprzyjało kończeniu tego, co zaczęte, ale udało mi się z powodzeniem doposażyć i przemeblować moją pracownię. Wiadomo, do robienia na drutach wystarczy wygodny fotel, podobnie do frywolitek i paru innych technik, ale do szycia już nie. 
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się na jakiej wysokości powinnam mieć stanowisko do krojenia i wysokość roboczą maszyny do szycia. Stół z regulowaną wysokością kupiłam już na wiosnę. Blat można ustawić od 70 do 120 cm. Ustawiłam go na wysokość 85 cm. Pracowałam przy nim krojąc i spinając wierzch mojego różanego patchworku. Było naprawdę wygodnie. 

Pozostało jeszcze rozwiązać problem umieszczenia maszyny do szycia na odpowiedniej wysokości. Przekonałam się, że długie szycie z maszyną postawioną na stole o standardowej wysokości skutkuje u mnie bólem ramion. Aby można było pracować na wysokości nie przekraczającej  73 cm, trzeba postawić maszynę na stoliku o wysokości ok 65 cm. Problem rozwiązał się, gdy wpadł mi do ręki najnowszy katalog jednej z firm wnętrzarskich. Znalazłam tam biurko dziecięce z regulowaną wysokością.
Przeszkadzał mi tylko zielony kolor nóg widoczny na zdjęciu w katalogu, jednakże w sklepie problem rozwiązał się, bo nogi występowały w różnych kolorach, w tym również w białym. Kieszeń w stelażu zaprojektowana na przedłużacz okazała się również bardzo pożądanym rozwiązaniem. Tą w drugiej parze nóg biurka postanowiłam wykorzystywać po krawiecku, czyli na nici do bieżących prac. Dodatkowo ustawienie obu stołów pozwala mi na ustawienie długiego blatu za maszyną, co mam nadzieję  może okazać się pomocne przy szyciu i pikowaniu większych projektów. 
Sukcesywnie udaje mi się zrealizować wizję umeblowania mojej pracowni na biało. W tle na ostatnim zdjęciu widzicie białą komódkę, która jest tej wysokości, co biurko pod maszynę i w trakcie szycia również może być ustawiona w pobliżu, aby ułatwić dostęp do różnych akcesoriów, jak również służyć jako dodatkowy blat roboczy.
Myślę, że to nowe stanowisko do szycia zachęci mnie do częstszego siadania do maszyny. Te chwile, które udało mi się przy niej spędzić ostatnio utwierdziły mnie w przekonaniu, że wysokość robocza przy szyciu jest bardzo ważna.