czwartek, 18 września 2014

Biblioteczka hobbystyczna - książki o robieniu na drutach

We wcześniejszych postach niejednokrotnie wspominałam, że w robieniu na drutach miałam dłuuugą, żeby nie powiedzieć bardzo długą przerwę. Pamiętam jak się nabiera oczka, pamiętam jak należy przerabiać prawe i lewe, ale niewiele ponad to. Z takimi marnymi umiejętnościami trzeba odwołać się do pomocy znajomych bliższych i dalszych, realnych i wirtualnych, albo sięgnąć po literaturę fachową z nadzieją, że znajdzie się tam rozwiązanie problemu, który nas akurat trapi.
Na mojej półce z książkami o robótkach na drutach jest parę pozycji. Przyznam szczerze, że jeszcze na jesieni ubiegłego roku były tylko dwie, a to z rozsądku, żeby nie kupować za wiele literatury  na temat, który mnie zbytnio nie nurtuje. Ale to czas przeszły, bo niepokój druciany jakoś tak dziwnie u mnie narasta i nie wiem, którą z Agnieszek wielu bardziej za to winić, po prostu zupełnie nie wiem.
Ale do rzeczy:

Robótki na drutach. Kurs podstawowy
Bode, Dietze, Steinert
Bertelsmann Media Sp. z o.o.
Warszawa 2002
128 stron

Kurs podstawowy, jak w tytule zapisano w bardzo przystępnym ujęciu. Czytelne zdjęcia uzupełnione rysunkami prezentującymi zawiłości poszczególnych oczek. Przez długi czas  była to moja jedyna książka o robótkach na drutach. Jeżeli ktoś zaczyna od zera to jest w stanie z niej się nauczyć, a przynajmniej tak mi się wydaje. Mnie osobiście trudno to ocenić, gdyż ja pierwszy kontakt z drutami miałam w wieku lat ośmiu, którego owocem był sweterek dla lalki.
 Robimy na drutach. Podręcznik dla początkujących i zaawansowanych
Janne Graf, Gundula Steinert
Oficyna Wydawnicza "Delta W-Z" 2008
204 strony

Dosyć przejrzysta książka, zawiera podstawy robienia na drutach, trochę splotów i trochę modeli. W schematach ściegów uwzględniono symbole międzynarodowe.
Robótki na drutach. 300 porad, technik i sekretów
Betty Barden
Publicat S.A. Poznań 2010
160 stron

To najnowsza i nowoczesna pozycja. Na dzień dzisiejszy w wielu księgarniach ciągle dostępna. Pokazuje nie tylko podstawy robienia na drutach, ale opisuje wiele aspektów związanych z wykańczaniem, rodzajami włóczek. Omawia sposób farbowania wełen, jak również modny ostatnio splot entrelac. Bardzo mi się podoba.

 W świecie oczek. Sploty na drutach.
Jadwiga Turska, Małgorzata Korsak
Wydawnictwo WATRA Warszawa 1991
184 strony

O istnieniu tej pozycji kompletnie nie miałam pojęcia. Przystępne omówienie podstaw techniki i album splotów zachęciły mnie do pobuszowania na portalach aukcyjnych. Znalazłam bez problemu, a egzemplarz który chciałam kupić był oferowany w moim rodzinnym mieście. Oczywiście layaut książki trąci minionymi czasami, ale zagadnienia omówione są rzetelnie. Album splotów oprócz opisów ma również schematy. 


ABC dziewiarstwa ręcznego - pełen zestaw wzorów, technik i szczegółowych wskazówek dotyczących wykonania ściegów
Maria Natter
Agencja Muza  Warszawa 1991
312 stron

Od lat jestem posiadaczką siostrzanej książki o robieniu na szydełku, którą niezmiennie się zachwycam, ale o tym, że ta książka została wydana po polsku, jeszcze miesiąc temu nie wiedziałąm. Jakieś dziesięć lat temu w jednym z warszawskich antykwariatów oglądałam jej czeskie wydanie i tak się łamałam, czy aby nie kupić, ale nie złamałam się. Ostatnio nawet żałowałam, aż do wizyty u Oli, która włożyła mi tą książkę do ręki z rekomendacją świetnej pozycji dziewiarskiej. Że świetna, to stwierdziłam jeszcze tego samego wieczoru i nie zastanawiając się długo rozpoczęłam poszukiwania, no i mam. Książka opisuje podstawy robienia na drutach zarówno dla osób praworęcznych, jak i leworęcznych. Mnie problem leworęczności nie dotyczy, ale myślę, że wiele osób które są leworęczne znajdzie tu sporo rad dla siebie. Książka zawiera bogaty album ściegów. Hasło "pełen zestaw wzorów" trochę mnie śmieszy, bo to niemożliwe, aby w jednej książce zebrać i opublikować wszystkie wzory - sploty, ale może chodzi o to, że wszystkim zdjęciom ze ściegami w tej książce towarzyszą wzory. Książka i wartościowa i ładnie wydana. Ze wszech miar godna polecenia.

Jeżeli znacie jakieś inne wartościowe pozycje w języku polskim, to napiszcie o nich w komentarzach do tego posta. Szkoda, że nie ma, albo może ja nic o tym nie wiem, żadnego miejsca w sieci, gdzie jest zestawienie najpopularniejszych symboli dziewiarskich z rozwinięciem anglojęzycznych skrótów.  Może warto by poprosić Intensywnie Kreatywną, żeby coś takiego opracowała ;) bo ja mam zbyt małe doświadczenie i obycie w tym temacie :)



czwartek, 11 września 2014

Trzy sroki za ogon

Aktualnie cierpię nie na rozdwojenie, a już na roztrojenie jaźni. W ogóle mało w życiu robiłam na drutach, żeby nie powiedzieć, że przez ostatnie trzydzieści lat prawie wcale, a tymczasem mam rozpoczęte dwie robótki dziewiarskie i żadnej z nich nie można nazwać zarzuconą, bo obie zaczęły się wykluwać w ostatnich tygodniach. Po sukcesie Semele bardzo się rozochociłam i zaczęłam robić Sorberry Schawl autorstwa Iwony Ericsonn. Zaczynałam chyba ze trzy razy i nabranie 403 oczek metodą prostą okazało się nie lada wyzwaniem. Ale ledwo zaczęłam, wypadł w kalendarzu wyjazd do Bolesławca, po drodze odwiedziłam największą Zazdrośniczkę, jaką znam (koleżankę, której każde z licznych okien, jakie w swym domu posiada jest przystrojone własnoręcznie zrobioną zazdroską) i zupełnie nie było klimatu do drutowania. Zaraz po powrocie dopadło mnie zakręcenie zawodowe i druty musiałam na jakiś czas odłożyć.




W moim przypadku sprawy zawodowe nie kolidują z drobnymi robótkami, które można zabrać do torebki. Moim wyborem na ten moment okazała się serwetka wiosenna Renulka, którą wraz z końcem tegorocznego lata mam zamiar ukończyć. Zostało mi raptem 10 dni. No dobrze, dam sobie dwa tygodnie. Serwetka do obecnego momentu zrobiła się bodajże w pięć dni, ale postanowiłam ją odłożyć do następnej podróży, a że i urlop się kroi, więc i okazji do wyjazdów nie zabraknie. Przy okazji wyjazdu do Bolesławca moja koleżanka Ola pokazała mi piękne kościane czółenka i teraz o niczym innym nie marzę, tylko żeby sobie pofrywolić masywnym czółenkiem inkrustowanym z wierzchu i pomyśleć o czasach, kiedy koronki powstawały równie, a może i bardziej kunsztownymi narzędziami.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie kończę chusty, tylko złapałam się za jeszcze coś innego, ale na sobotnim spotkaniu robótkowym omawiałyśmy tworzenie kołowca, a dzięki Agnieszce mogłyśmy z Iwonką rozpocząć pod fachowym okiem, dlatego też postanowiłam odpakować kupioną bodajże w maju na ten cel włóczkę i do dzieła!





Mam nadzieję, że już wkrótce będę się mogła pochwalić przynajmniej jedną skończoną pracą.

czwartek, 4 września 2014

Wrześniowe wrzosy


Rok temu wyciągnęłam z szafy żakardową serwetkę i wymyśliłam, że zrobię do niej koronkę. Kolory serwetki nie były banalnym zestawieniem: złoto i wrzos. Jak mam takie nagłe pomysły nie lubię biegać po sklepach, tylko sięgam do swoich zasobnych szufladek.  Były w nich kordonki Cable 5 w odpowiednich kolorach, trzeba było tylko wybrać odpowiedni wzór.




Padło na jeden z wzorów Iris Niebach. Jednak brakowało mi w nim stabilnego wykończenia, stąd drugi rząd, ten złożony z samych kółeczek i łuczków dorobiłam według własnego uznania.











Gdy gotową już koronkę przymierzyłam do serwetki stwierdziłam, że jest za ładna i zbyt szlachetna, żeby ją do niej przyszyć. Gdy tak siedziałam i dumałam wymyśliłam, że najładniej wyglądałaby przyszyta do lnianej serwetki w dwóch kolorach. W poszukiwaniu lnu w odpowiednim kolorze miałam dużo szczęścia, bo weszłam do sklepu i była resztka w odpowiednim kolorze, ale za to z plamą. Zaryzykowałam. Kolor lnu pasuje idealnie do koloru nici.


I znów nadeszła ta pora, kiedy mogę wyeksponować serwetkę w towarzystwie tegorocznych wrzosów i zaprosić znajomych na popołudniową kawę. Mam słabość do koronek brzegowych i prac o dużych rozmiarach, nie jest więc zapewne moja ostatnia taka praca. Kolejną mam już zaczętą, ale ostatnio ustępuje miejsca na rzecz innych nie tylko frywolnych projektów.