wtorek, 12 października 2021

Szyję olbrzyma

 

Gdy w marcu Sylwia Bovend'eerdt pokazała swój projekt Quiltflix i ogłosiła, że co dwa tygodnie będzie udostępniała szablony bloków, nie myślałam że szycie tego patchworku aż tak mnie wciągnie. Choć projekt był rozpisany do sierpnia, ósmego maja miałam już uszyty praktycznie cały top. 
Proponowana przez Sylwię bordiura nie do końca była tym, co chciałam szyć i postanowiłam zrobić bordiurę z tkaniny w paski.
Paski paskom nierówne i trudno znaleźć takie, które pasowałyby do naszego projektu, chyba że pochodzą z kolekcji tkanin, z której akurat szyjemy.
W dzisiejszych czasach nie jest to jednak problem, gdyż można tkaninę zaprojektować samemu. Główna trudność, jaka pojawia się w procesie projektowania, to odwzorowanie kolorów. Chciałam, aby paski były zbiorem barw pojawiających się na tkaninach.






Z brązami udało się idealnie, z zieleniami może trochę mniej, ale przez to, że są ciut żywsze, też dobrze temu projektowi robią. Zamówiłam jeden metr (szer. 145 cm) i po uszyciu niewiele mi zostało.
Teraz pora na pikowanie giganta. Top ma 230x230 cm. Mam plan wypikować go samodzielnie, ale najpierw muszę zrobić kanapkę. Dobrze, że mam w mieszkaniu duży kawałek wolnej podłogi. Trzymajcie za mnie kciuki, bo chciałabym go skończyć jeszcze w tym roku.

poniedziałek, 11 października 2021

Żegnaj lato na rok

 

Dzisiejszy poranek przywitał mnie chłodem, a nawet mrozem. To sprawiło, że wróciłam wspomnieniami do ostatniego sierpniowego weekendu. Postanowiłam wówczas wybrać się do Krakowa na Cepeliadę. Dużo słyszałam o tym targowisku rękodzieła, ale do tej pory jakoś nie udawało mi się na tę imprezę pojechać.
Ledwo weszłam na rynek i od razu spotkałam Małgosię Grocholę, która prezentowała swoje piękne koronki wykonane techniką koronki klockowej i na szydełku. Jestem pełna podziwu dla jej projektów autorskich. Takie spotkania bardzo mnie motywują. 
Oprócz koronek klockowych, które wyszły spod ręki  Małgosi, podziwiałam również frywolitki dwóch znanych koronczarek: Eugenii Wieczorek i Renaty Niemczyk. Cieszę się, że w końcu dane mi było je poznać. Dzięki nim wiele osób poznało tę technikę.







Sporo czasu spędziłam na stoisku z ceramiką z Bolesławca. Zresztą na stoisku się nie skończyło, skoro byłam w Krakowie nie mogłam nie zajrzeć do sklepów na Sławkowskiej. Byłam dzielna i wróciłam tylko z jedną miseczką. Nic nie poradzę na to, że odkąd kupiłam w 2008 roku pierwszą salaterkę stałam się wielką fanką tych cudeniek. Szkoda tylko, że w ostatnich latach ceny tak mocno poszybowały w górę. 
Z przyjemnością patrzę na nowe wzory dekoracji i nowe formy naczyń. Nie będę sobie obiecywać, że to był ostatni zakup. 












Oprócz ceramiki z podróży często przywożę różne drewniane przybory kuchenne. Jeżeli na tego typu imprezach widzę stoisko z drewnem, to na pewno do niego podejdę i będę szukać czegoś ciekawego. Do stoiska Wooden Corner z daleka wabiły wałki z wzorami do pierniczków. Wszystkie były piękne. Zastanawiam się tylko, czy rzeczywiście wyciśnięte nimi wzory nie rozmywają się w trakcie pieczenia. Z tego co wiem, to ciasto musi być specjalne, bez środków spulchniających. Właściwie, to ciasto na piernik dojrzewający można już przygotować ...













Niezależnie od Cepeliady, spacer po Krakowie, zwłaszcza o poranku jest czymś, co ładuje moje akumulatory, a widok jak na zdjęciu obok mogę uwieczniać za każdym razem, gdy tam jestem. Może pora zaplanować kolejne zwiedzanie Krakowa? Wystarczy wsiąść do pociągu ... Następmym razem zaplanuję zwiedzanie muzeum pod rynkiem. 

Rękodzielniczo u mnie sporo się dzieje i wypadałoby powoli nadrobić zaległości blogowe. Postaram się nie czekać z tym kolejne dwa miesiące ...