niedziela, 1 października 2017

Jak zrobić wałek do robienia koronki klockowej - innowacje robótkowe

Na początku lata zgromadziłam słuszną ilość trocin potrzebnych do zrobienia wałka do robienia koronek. Nigdzie mi się nie spieszyło, więc przez kilka tygodni suszyły się w kartonie na stole w warsztacie  i budziły niesłychane zainteresowanie dzieci mojej Bratanicy. Maluchy za każdym razem, gdy przyjeżdżały prosiły o otwarcie pomieszczenia, zanurzały w nich ręce po łokcie  i zastanawiały się nad różnicą pomiędzy piaskiem, a trocinami, bo w pierwszej chwili myślały, że to piasek.

Te igraszki sprawiły, że wszystkie półki w pomieszczeniu pokryły się warstwą kurzu drzewnego, więc aby położyć temu kres musiałam wziąć się do pracy i wykorzystać trociny zgodnie z pierwotnym zamiarem. Do wałka postanowiłam wmontować płaskorzeźbę wykonaną w drewnie, którą dostałam parę lat temu, a że nie mam jej gdzie powiesić, leżała sobie na strychu i czekała na ciekawy pomysł. Jej średnica determinowała średnicę całego wałka, nie mogła ona być mniejsza, niż 35 cm. Nie chciałam go wypychać trocinami w całości, więc w środek została wmontowana rura wentylacyjna o średnicy 15 cm. Z obu stron wałka zostały założone pierścienie z płyty, którą nazywam "pleckami mebli". Na całość uszyłam podszewkę z materiału wsypowego. 
Wałek najłatwiej robi się ubijając trociny w rurze. Już jeden taki zrobiłam, o średnicy 19 cm, ale dostanie rury o średnicy 35 cm nie jest proste, więc musiałam poradzić sobie bez niej. Całość trzeba było zaszyć już ręcznie.


Rura w środku wałka tworzy naturalny schowek, gdzie można włożyć szpulki z nićmi, lub etui z klockami. Żeby to ładnie wyglądało i dało się zamknąć domontowałam taką oto zatyczkę. Jest wykonana z trzech podkładek korkowych. Dwie zostały docięte do średnicy otworu, wszystkie trzy skleiłam, na wierzch dałam owatę i obszyłam to wszystko tym samym materiałem, z jakiego zrobiony jest pokrowiec.









Długość wałka została dopasowana do długości deski na której można zamontować ten wałek na statywie fotograficznym. Taki zestaw wykoncypowałam sobie kilkanaście lat temu w początkach mojej kariery koronczarskiej. Pierwszy wałek z tamtego okresu już dawno nie istnieje, a deska i owszem. W tamtych czasach jej długość była dopasowana do długości walizki z którą jeździłam do Bobowej uczyć się koronki.
Gdyby ktoś chciał wykorzystać pomysł ze statywem, to wymaga to użycia ciężkiego statywu, bo tylko wtedy konstrukcja ta jest stabilna. Mój waży ponad 4 kg.
Jeśli chodzi o trociny, to muszą być one bardzo drobne, takie sprzedawane dla zwierząt, czyli raczej wióry nie nadają się, bo trudno jest wbijać w nie szpilki.
Ostatnie dziesięć dni upłynęło mi pod znakiem koronki klockowej. Powstają kolejne ozdoby choinkowe, ale o tym będzie już w kolejnym wpisie.














8 komentarzy:

  1. Śliczny ten Twój wałeczek,pozdrawiam.
    Helena S. koronczarka śląska

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielonego pojęcia nie mam o chodzi, ale i tak podziwiam :) Koronki klockowe a i owszem kojarzę, ale co one mają z wiórami... ot, kolejna zagwozdka do odkrycia :) Człowiek ciągle czegoś się uczy a i tak głupi umiera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzór koronki przypina się do takiego wałka wepchanego trzcinami lub sianem, przywiesza się nitki zawinięte na klocki, czyli szpuleczki z uchwytami i do dzieła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny wałek, jak zawsze perfekcyjnie wykonana praca :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super pomysł z tym statywem :) Muszę pomyśleć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko statyw musi być ciężki, albo musi mieć możliwość powieszenia czegoś poniżej środka ciężkości do obciążenia.

      Usuń

Drodzy Czytelnicy, miło mi będzie, jeżeli po lekturze tego posta napiszecie tu parę słów komentarza. Komentarze zawierające treści reklamowe i linki do blogów, sklepów itp będą jednak usuwane. W przypadku starszych postów komentarze są moderowane i pojawią się dopiero po zatwierdzeniu. Proszę o cierpliwość.