poniedziałek, 9 lipca 2018

Fulnek po raz trzeci

Dzisiaj mija miesiąć od mojej wizyty w czeskim Fulneku i to chyba ostatni dzień, kiedy wypada mi jeszcze coś pisać, bo po miesiącu to już spawa lekko przeterminowana.
Moja trzecia wizyta przyniosła mi lekki niedosyt, bo nie wiem, czy już wcześniej tyle się naoglądałam, że nie jest to aż tak fascynujące, jak za pierwszym, czy drugim razem, czy też wystawianych prac było po prostu mniej.
Zamieszczone poniżej zdjęcia chyba trochę zaprzeczają powyższemu twierdzeniu, gdyż mimo niedosytu było co oglądać.
W Polsce nie mam okazji oglądać wystaw patchworkowych w realu, korzystam tylko z okazji oglądania relacji z wystaw w internecie, wydaje mi się jednak, że czeskie quilterki preferują patchwork tradycyjny i widać to również po wyborze tkanin w skepach patchworkowych, które przy okazji wystawy w Fulneku są tu również obecne
W tym roku nie przyłożyłam się do zrobienia osobnych zdjęć z metryczkami prac, a kiepskie oświetlenie w kościele, gdzie prace były wystawiane sprawiło, że podpisy przypięte do prac nie są po powiększeniu czytelne. Bardzo za to przepraszam, gdyż staram się zawsze, aby był tu porządek w kwestiach autorskich.  
Uważni czytelnicy mojego bloga domyslą się, że prace po lewej stronie kojarzy mi się z moim "Ogrodem różanym", gdzie również w centralnym miejscu bloków wykorzystałam motyw róż.

 Bara Bartosova (tu mogę spokojne podpisać!) zaprezentowała zestaw prac poświęconych podmorskim tropikom. Feeria barw dokładnie pokrywa się z naszym wyobrażeniem o wielobarwności i urozmaiceniu przyrody rafy koralowej. Zdjęcia  tej kolekcji robiłam z myślą o mojej koleżance Zuzie, która nie tylko nurkuje, ale również z pasją uprawia rękodzieło. Poniżej możecie zobaczyć kunsztowne i pomysłowe pikowanie.


Nie zabrakło również quiltów z aplikacjami, ale takich prac było zdecydowanie mniej, niż poprzednio. Ta na zdjęciu jest bardzo "moja" kolorystycznie. 


Wśród patchworków był i taki, który stanowił pokłosie zeszłorocznej akcji "block a day", czyli jeden blok dziennie. Tym, którzy nie szyją patchworków powiem tylko, że wygospodarowanie codziennie czasu na uszycie jednego bloku jest to wyzwanie, zwłaszcza gdy ktoś pracuje zawodowo.
Na wystawie jest zawsze kilkanaście prac konkursowych na które każda z osób zwiedzających może oddać swój głos. Tegorocznym wyzwaniem było 3D. Prace ciekawe, ale takie duże quilty przestrzenne to nie moja bajka, choć nie wykluczam jakiejś torebki, czy poduszki.
Zdjęcie tej pracy Zdenki Tikovskiej znalazło się w moim aparacie z powodu zachwytu nad tkaniną. Nie wiem, jak Wam się podoba, ale mnie baaardzo ...
W kaplicy przy kościele pokazano wystawę tematyczną. Prace były kraciasto-jeansowe.
Wszystkie przyjeżdżające na wystawę osoby obowiązkowo odwiedziły również jej część handlową. Na stoisku Jany Duškovej można było nie tylko wydać wszystkie pieniądze, ale również podziwiać piękny wiszący nad nim quilt. W tym roku pojechałam z nastawieniem niekupowania tkanin, ale ...(tutaj przemilczę).



























Mimo wszystko wróciłam z zakupami mniejszymi, niż w latach minionych, ale kupiłam również drobiazgi, które już wykorzystałam w pracy, którą szyłam przez ostatnie kilka wieczorów. Co to będzie? O tym w kolejnym poście. Rąbek tajemnicy odsłonięty na zdjęciu powyżej.
Chciałabym, aby lipiec na moim blogu nie był sezonem ogórkowym, a czas pokaże, jak to mi wyjdzie w praktyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drodzy Czytelnicy, miło mi będzie, jeżeli po lekturze tego posta napiszecie tu parę słów komentarza. Komentarze zawierające treści reklamowe i linki do blogów, sklepów itp będą jednak usuwane. W przypadku starszych postów komentarze są moderowane i pojawią się dopiero po zatwierdzeniu. Proszę o cierpliwość.